~ Ciąg dalszy
Cały dzień to za dużo, zdecydowanie za dużo. A w nocy słyszałem jak jeszcze pił i miałem ogromną nadzieję, że nie stanie w drzwiach mojego pokoju. Nie wiem co by mi wtedy zrobił. Oh zapomniałem wspomnieć nic wczoraj nie jadłem nawet rano, bo się szybciej do szkoły zmyłem i wątpię czy uda mi się coś znaleźć w domu dzisiaj. Mam pięknego siniaka idealnie na środku policzka o reszcie ciała nawet nie myślę, bo nie muszę boli przy każdym ruchu. Ktoś niezbyt miły doradził by mi samobójstwo. Może i dobry pomysł, ale trudno go zrealizować nie mogąc wstać z łóżka. Inną przeszkodą jest to, że nie chcę być martwy, już wole być bezdomny. Ale ucieczka z domu nie jest zbyt dobrym pomysłem. On mnie znajdzie. Już raz uciekłem, eh, tydzień spędziłem w łóżku i jedyny plus był taki, że on się uwziął i mi jedzenie przynosił, pewnie dlatego, że w tej okolicy trudno pozbyć się ciała i dostaje za mnie trochę kasy, która idzie na piwo, więc nie powinien próbować mnie zabić. Pocieszające. Ale nie zawsze tak było. Kiedyś był nawet znośny. Cóż pojawił się w moim życiu jakieś trzy lub cztery lata temu, przypominając sobie, że bardzo dawno temu założył rodzinę. Mama rzadko o nim wspominała, ale gdy się pojawił była przeszczęśliwa, a ja nie chciałem jej tego szczęście niszczyć. Powód? Była chora. Umarła pół roku po "wielkim powrocie troskliwego tatuśa" tak sobie myślę, że on chciał tylko jej pieniędzy. Z tego co wiem nie miała za dużo, to może być powód jego wyładowywania się na mnie, albo po prostu jest jakiś stuknięty. Bardziej wierzę w to drugie. Z racji tego, że jest jeszcze wcześnie i wyprawa do toalety była wszystkim na co w tej chwili było mnie stać idę spać.
~ Jakiś czas później. Wieczór dokładnie.
(Wstawaj w końcu!!!) /nie.../ (ale, ale no niszczysz mi opowiadanie!) /dzięki mnie ono istnieje/ (mam iść po wiadro z wodą?) /dobra dobra wstaje/
Po wygramoleniu się z łóżka odkryłem, że boli mniej oraz, że ojca nie ma w domu. Ruszyłem do kuchni i akurat miałem szczęście, bo znalazłem jakiś stary już kawałek chleba. Lepsze to niż nic. Wróciłem do pokoju i akurat usłyszałem skrzypienie drzwi frontowych / każde drzwi w tym domu skrzypią inaczej/ więc szybko zaszyłem się pod kocem, który służył mi za pierzyne. Słyszałem dwa obce głosy i ojca, rozmawiali głośno, ale nie byłem w stanie rozróżnić ani słowa. Potem nastąpiła chwila ciszy. Na dworze zaczynało się ściemniać. Potem rozległ się strzał.
Jeden.
Samotny.
Z pistoletu.
Słychać było upadajace ciało i trzask zamykanych drzwi frontowych. Nie wiedziałem co się dzieje. On się w coś wplątał? Miał długi? A może coś gorszego? Miałem tylko nadzieję, że nie będę musiał ponosić konsekwencji jego działań. Nie minęło dużo czasu. Zaledwie dwie - trzy minuty i powietrze wypełnił zapach dymu. Wstałem szybko i wyszedłem na korytarz. Na podłodze leżało truchło mojego ojca. Prawie się ucieszyłem. A miejscem pożaru były drzwi. Ktoś musiał je czymś polać, bo płoneły bardzo szybko. Całe wnętrze naszego domku było z drewna. Idealna podpałka.
Szybko pobiegłem do kuchni, w jednej z szafek ojciec trzymał kasetkę z pieniędzmi. Wziąłem ją ze sobą do pokoju i pędem zacząłem pakować cały mój dobytek. Było tego tak dużo, że nawet książek ze szkoły nie musiałem wyciągać bo wszystko zmieściło się do szkolnego tornistra. Otworzyłem okno i szybko opuscilem płonący budynek z plecakiem na plecach.
Noc była ciepla, a ja nie miałem dokąd pójść...
~ komentarze autorki ()
~ komentarze Alexa //
~ widzisz uratowalam Cię! *radość Autorki*
~ ale teraz jestem bezdomny i nie mam rodziny ;-;
~ nie narzekaj mogło być gorzej
~ Na przykład?
~ oparzenia pierwszego stopnia ^^
~ jakaś ty litosciwa *sarkazm*
~ nie znasz ciągu dalszego! Więc co już komentujesz?!
~ a co zamiarzasz? Hmm? Może się pochwalisz? *podpuszcza mnie do spojlerów*
~ T. A. J. E. M. N. I. C. A.
~ *foch*
~ masz zadanie A. rozszyfruj to ^^
~ aleś wymyśliła ;-;
Do zobaczenia ;3
^^